Jestem Ja, jest Rafał, jest Jurek, jest impreza. Dopełni
szczęścia potrzebujemy jeszcze wehikułu. Auto w którym mogę jechać nie
zsiadając z wózka. Pan Rafał coś takiego znalazł. Pamiętacie pojazd „pogromców
duchów”: od tyłu wjazd w obniżaną podłogę do podwyższanej oszklonej komory –
kosmos. Znaczy była wyprawa do Centrum Naukowego Kopernik. Dojechaliśmy i
deszcz. Walkę z głodem sponsorował Mc Donald’s . W Centrum tłok, wózkiem
pojeździsz pod dachem, ale multum maluchów biegających po podłodze. Dużo eksponatów
„takich” dotykalskich – było dla Mnie nie dostępnych, dzieciaki dotykały dla mnie za daleko. Duże nadzieje
wiązaliśmy z planetarium. Obeszłam się smakiem wykupiono wszystkie miejsca. Nie
osłabiło to naszego zapału i jak tu nie wykorzystać tak transportera naszego i
kontynuowaliśmy w kinie. Centrum Naukowe Kopernik ( z myślą o mnie chyba)
umożliwiło zapis w Internecie pewnych prac z eksponatami w Internecie do
pobrania: zdjęcia oka dłoni, efekt operacji plastycznej twarzy. Niektóre rzeczy
nawet zadziwiały: hologram postaci na plaży, kościotrupa w zależności od konta
patrzenia, świetlna wiolonczela. Pamiętałem o rodzinie: siostra i rodzice
dostali gadżety ze sklepiku (Mieli szczęście że nic mi nie pasowało w sklepie).
Film po takim unaukowywaniu się powinien być 3D. było łóżko fakira – nie dla
mnie – moja obstawa musiała przetestować. A film taki z dużą ilością pościgów
płomieni i w 3D. w Centrum nawet próbowali nas zainteresować pokazami:
topniejące powietrze (po wizycie w ciekłym azocie). A w filmie dobro wygrało,
źli w końcu przegrali. Mieliśmy przerwę techniczną . Sprawa trudna. Przebrać
się bez podnośnika i łóżka w obcym miejscu.
Nie jest łatwo. Udało się. Jesteśmy wielcy i w ogóle prawie wszystko do
zdobycia. Ogólnie główną zaletą filmu było 3D a Centrum Naukowego Kopernika
było że był nowy i na zewnątrz, daleko, nowy komfortowy transport. W ogóle to
wyprawa bez rodziców eh. Trzeba to powtórzyć. Nie ma miejsc idealnych – nawet
po nowych chodnikach czasem ciężko przejechać moim wózkiem, w kinie nie wjedziesz
gdzie wygodnie oglądać, eksponaty często są nie osiągalne dla mnie. Ale być tak
swobodnie. Wolność jest super. Naprawdę
polecam.
W tym roku, jak słyszymy, nie będzie zimy, zamiast śniegu mamy deszcz. Pogoda jest raczej jesienna niż zimowa. Pamiętam, jak rok temu i dwa lata temu, zimy były bardzo mroźne i śnieżne. Jechaliśmy wtedy do Niemiec, na konsultacje do lekarza ortopedy, tam gdzie będę miał operację, do Erlangen, padał straszliwy śnieg i na autostradzie było wiele wypadków. Jechaliśmy w jedną stronę prawie 14 godzin! I napisałem wtedy krótki wierszyk o zimie, którym się teraz podzielę.
ciekawe jak smakuje niewola , czy może jesteś więziony w domu???
OdpowiedzUsuńKubusiu - gratuluję Ci pierwszej wolnościowej wyprawy. Te wycieczki chyba nie zawsze muszą być takie ambitne. Ważne, że możesz już wyruszyć z domu prawie wszędzie i korzystaj z tego. Teraz Ciebie przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać i muszę napisać dla Twojego pierwszego komentatora-anonima. Niewola to jest przymus, zależność, zamknięcie, ubezwłasnowolnienie itp. Kubuś jest w jarzmie własnego chorego ciała i ograniczony brakiem odpowiedniego sprzętu dla samodzielnego życia i tym sposobem w niewoli opiekunów.Ela
OdpowiedzUsuńfajne to twoje wyzwolenie z niewoli. zazdoszcze ciwycieczki ale ok ze wszystko opisales. pisz jeszcze
OdpowiedzUsuńświrus
Nareszcie powiało prawdziwym optymizmem w Twoim blogu.Trzymam kciuki za następne udane wycieczki.Tak trzymaj i powodzenia !!!
OdpowiedzUsuńOlesia
dzięki Twojemu blogowi nareszcie sie dowiedzialem co znaczy niewola.super, ze sie wyrwales. nawiewaj ile sie da i opisuj przygody.ja jak sie wyrwe na jakis gigant to ci napisze.nie daj sie
OdpowiedzUsuńtak trzymaj białas
szkoda, że nie pokazałes, tego wehikułu, ktorym jechałeś ale i tak super. pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKuba co się dzieje nic nie piszesz ostatnio???
OdpowiedzUsuń??żyjesz??
OdpowiedzUsuń