Przejdź do głównej zawartości

Komputer

Komputer, gry i cały ten wirtualny świat jest jak najbardziej dla mnie. Od samego początku komputery były łatwe i kuszące. Stałem się mistrzem gier. Można tam zrobić prawie wszystko, wszędzie wjechać, wszystko zobaczyć. Kusi  mnie  robienie zmian i poprawek w systemach operacyjnych. I mój komputer mogę zabrać wszędzie do łóżka, na wózek, do kuchni. Podobno kiedyś komputery były wolne, duże, bez dźwięku, z marną grafiką, nieprzenośne i bez Internetu. Ale to było w prehistorycznych czasach, kiedy nie było Internetu. Internet zmienił  gry.  Teraz mogę grać z wieloma osobami, w całych wirtualnych światach. Komputer mam  ustawiony w miarę znośnie. Ręce są dokładnie ułożone na klawiaturze (by nie było problemu z klawiszami). I momentalnie staje się kierowcą wyścigówki, ciężarówki, samolotu. Dowodzę grupą uczniów magii, plemionami, odziałem myszy - agentów, przyjaciółmi - robotami. Zawsze zwyciężamy. Komputer pozwolił  mi łączyć się z moją klasą na skype (różnie to wychodzi technicznie – komputer, to świetne urządzenie,  ale mikrofon  mógłby być lepszyJ )oczywiście  jakieś  chochliki muszą się znaleźć. Wyskakuje małe okienko na ekranie, gra się zacina, baterie coraz słabsze, klawisze na klawiaturze za daleko. To może być problem - wiecie? I nie wszystko klawiaturą wirtualną się rozwiążeL. Tu jednak (w komputerze) ja przewracam kartki stron, ja prowadzę auto i  ja skaczę z budynku na jadące samochody. Kryje się w zakamarkach piwnic, ratuję przyjaciół i wysyłam wojska na podbój. A tego wszystkiego nie jestem w stanie zrobić w normalnym świecie, dlatego spędzam z komputerem wiele czasu, to mój kolejny dobry przyjaciel.
Zamieszczam zdjęcie z moich pierwszych kontaktów z komputerem, który nazywałem wtedy: „paka”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zima

W tym roku, jak słyszymy,   nie będzie zimy, zamiast śniegu mamy deszcz. Pogoda jest   raczej jesienna niż zimowa.   Pamiętam, jak rok temu i dwa lata temu, zimy były bardzo mroźne i śnieżne. Jechaliśmy wtedy do Niemiec, na konsultacje do lekarza ortopedy, tam gdzie będę miał operację,   do Erlangen, padał straszliwy śnieg i na autostradzie było wiele wypadków. Jechaliśmy w jedną stronę prawie 14 godzin! I napisałem wtedy krótki wierszyk o zimie, którym się teraz podzielę.

Gadżety świąteczne

 Przed świętami dekorujemy dom różnymi świątecznymi ozdobami. Każdy z naszej rodzinki ma swoje ulubione gadżety. Gabrysia bardzo lubi aniołki, mama kolekcjonuje kule śnieżne, niektóre mają nawet pozytywkę! Mi podobają się kolorowe światełka zawieszone  nad moim łóżkiem oraz grająca czapeczka elfa Św. Mikołaja i hitowa grająca choinka, która otwiera się na foto komórkę. Gabrysia również jest fanką tej choinki (to musiałem dopisać, bo nie dawała mi spokoju). Choinkę dostałem  od  Małgosi, przejechała daleką drogę do kraju, to było jeszcze przed urodzeniem Gabrysi.  Zapomniałbym o moim świątecznym krawacie, który dostałem od taty, a on wcześniej od Mikołaja, zawsze go zakładam na wigilię. Tata dekoruje dom na zewnątrz – kolorowymi światełkami i przywiesza wspinającego się na drabinie mikołaja. Zamieszczam dwa filmiki, jeden w czapeczce, a drugi z choinką.  

Kamizelka The Vest

Najnowszym urządzeniem wspomagającym moją terapię jest kamizelka The Vest.  Kamizelka według mądrych ulotek delikatnie uciskając i zwalniając klatkę piersiową do 25 razy na sekundę (szybko jak wiertarka  lub traktor wyścigowy) tworzy mini-kaszel, który wypiera śluz ze ścian oskrzeli, zwiększa mobilizację i przenosi go w kierunku centralnych dróg oddechowych.  Po przesunięciu śluzu z dolnych do górnych dróg oddechowych, może być on już łatwo usunięty koflatorem (a o tym później, co to jest koflator). Kamizelka odciąża mnie od pracochłonnego i  męczącego oklepywania,  jest efektywna  i w miarę komfortowa. Zalegająca wydzielina to jest mordęga – nie da się opisać.  Oczywiście trzeba się przyzwyczaić do permanentnej trzęsiawki. Mniej naukowo: kamizelka oklepuje i drenażuje moją klatkę piersiową, ułatwiając ewakuację wydzieliny podczas infekcji dróg oddechowych.  Bo to jest tak,  że nie mam siły samemu ani odkaszleć,  ani wysmarkać nosa. Nie proponuje eksperymentu wstrzymywania się z kaszle